Mosso
Administrator
Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: Zambrow
|
|
Siema.
Jak widzicie wróciłem i mam się dobrze. Jestem w domu od wczoraj(czwartek), bo wróciłem w francuskiego Dijon, od godziny ~20:00, ale jutro(sobota)od godziny 6:00 - 8:00 wyjeżdżam na mazurki, ale przecież nie o tym tutaj mowa.
Jak byłem tam rozpocząłem pisanie małej książki pod tytułem, który widzicie w nazwie tematu, czyli
The Pits of Inferno - Przygoda Życia.
Na chwilę obecna mam napisany pierwszy rozdział, taki wstęp który liczy sobie tylko 10 stron jednak mam już w planach kolejne rozdziały. Jak się łatwo domyśleć, powieść będzie przedstawiać losy dwudziestu dwóch osób, a opisuje to druid o imieniu Alhage. Mam zamiar napisać coś podchodzące minimum pod 100 stron i więcej. Całość, a może i po kolei to co napisze dam tu. Jak na razie wszystko robie sam i fajnie wychodzi ;]
Daję newsa i już edytuję posta żeby napisać 1 rozdział.
Mosso.
Rozdział I(1)
"Wyprawa po śmieć"
[Grafika wygląda o wiele lepiej na kartce ołówkiem. Nigdy nie byłem za dobry w robieniu na kompie grafik.]
Stałem przy drewnianej tabliczce czekając, aż wszyscy uczestnicy wyprawy pójdą właściwą drogą. Znałem to miejsce z opowieści dziadka, który miał na imię Artius i ojca, Helheida więc prócz Brutusa, który poszedł już dalej dowodziłem tą misją.
Brutus był bardzo dzielnym i mężnym rycerzem mocno doświadczonym przez życie; został mu tylko młodszy brat,Fred, ponieważ rodzice i reszta rodzeństwa zginęła w bitwie o Bezsłoneczną Cytadelę. Wielki podziw budziła głęboka szrama biegnąca znad prawego łuku brwiowego, poprzez nasadę nosa a kończyła się na lewym policzku lekkim, prawie niezauważalnym łukiem. Miał tą bliznę już dłuższy czas, a pozostawiła ją mu jedna z największych bestii pętających się po ziemi - Morgaroth.
Wracając do tabliczki...Był na niej napis "Do Piekielnych Dołów". To właśnie to jest cel tej misji, misji, która jest najtrudniejszą ze wszystkich możliwych.
Mieszkam w jedynym mieście położonym na archipelagu wysp Południowego Morza Koralowego, toteż dostanie się tu stanowiło dla mnie nie mały problem. Najpierw popłynąłem statkiem do leżącego najbliżej pól spustoszeń miasta- Venore. Venore to spore miasto rozkładające się na jeszcze większych bagnach. Z bagiennego miasta do pól spustoszeń na ich południowo część czyli do domu nekromanty. Tam z plecaka wyciągnąłem łopatę, by wykopać nią otwór wiodący do jaskiń, korytarzy, tuneli i dołów położonych niżej. Kolejny otwór był już wykopany. Zsunąłem się ostrożnie po linie i o mało nie krzyknąłem z wrażenia. Stałem w największej i najokazalszej komnacie grobowej jaką kiedykolwiek oglądałem. Dookoła mnie była energia, która przeszywała całe ciało gdy się do niej zbliżyło, powyżej były ołtarze oddane bogini Energii a na południu bogowi ognia. Ja sam znajdowałem się parę kroków od płyty grobowej położonej w środkowej części grobowca. Grób należał do jednego z większych i bardzo znanych ludzi, ale i okropnych i niezależnych od nikogo przywódcy sił złych mocy Goshara. Po raz kolejny skierowałem swe dłonie do plecaka, lecz tym razem nie do głównej, ale do małej bocznej kieszeni, w której były tylko dwie fiolki. Wyjąłem jedną z nich, z krwią, po to, by złożyć ofiarę i móc przejść dalej.
Tak, jak niegdyś pokazywał mi dziadek, tak teraz, odkorkowałem butelkę i z wolna przychylałem wylewając gęsty, czerwony płyn na płytę grobu. Usłyszałem śmiech dochodzący jakby z mojej głowy, a po chwili zapadłem się w dół lądując boleśnie na kolanach. Był tam już ktoś i jak tylko usłyszał, że nie jest sam w oka mgnieniu zobaczyłem wielki topór królewski.
(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)(....)
-(...) Tam gdzie idziemy jest stanowczo za NIEBEZPIECZNIE. Już zaraz zmierzymy się ze smokami, a nie będzie łatwo bo są ich tam masy.
Nie minęła minuta, a lawa w całości zamieniła się w magmę.
- W drogę! - krzyknąłem. Nie wiedziałem, że kieruję grupę na największych horror w całym ich życiu, a niektórych nawet na śmieć.
Tam gdzie są (...) wyciąłem 7 stron bo nie chciało mi się pisać. To tylko taki przedsmak tego co będzie w całości. Mosso. Komentować.
|
|